Czasem w życiu już tak jest, że nadchodzą takie dni kiedy
czujemy się jak ostatnie ścierwo. Tych dni
jest ostatnio zbyt dużo. Przywykłam do nich? Czy może po prostu ignoruje jak ¾ pozostałych
spraw? Ja już sama nie wiem o co mi właściwie chodzi. Pojawiają się kolejne
wątpliowści. Tak naprawde teraz nie jestem w stanie podjąć żadnej decyzji.
Przyszłość nie jest pewna. Nawet ta najbliższa. Kolejny dzień jest dla mnie
okropny. Boję się go. Nie wiem co mnie czeka, co będę musiała zrobić, czemu
stawić czoła… Boję się pójść spać. Jak się obudzę – witaj nowy dniu! Podczas snu
– witajcie koszmary! Już sama nie wiem czego tak naprawdę chcę. To mnie męczy. Sprawia,
że czuję się nie tylko niesamodzielna i uzależniona od innych, ale też obca. Nie
obca dla ludzi, lecz dla samej siebie. Nie poznaję tej osoby, którą jestem. Zmienić
się nie mogę. Próbowałam… Więc co mam teraz zrobic? Na to też nie odpowiem,
ponieważ na 99% pytań nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi. To irytujące. Irytujące
tak samo jak moje irracjonalne, puste zachowanie. Milczę całymi dniami. Nie wiem
dlaczego. Po prostu chyba chodzi o to, że nie odczuwam potrzeby rozmowy z kimś,
bliskość fizycznej innych. Wolę tkwić sama w mojej zimnej skourupy, której nikt
nie jest w stanie przebić. No może oprócz jednej osoby. „Daj sobie czas.” – ok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz