Wszystko jest inne. Nie mam na nic ochoty. Jestem zmęczona najdrobniejszą czynnością. Z niczego nie czerpie korzyści. Źle mi. Boje się następnego dnia. Co się może wtedy zdarzyć? Chodzące nieszczęście zemnie. Oj, ale nie ładnie jest się tak nad sobą użalać. Cicho głupie myśli...
Mam dość. Chodzę jak ta pierdoła nic nie mogąc osiągnąć. Zawodzę na każdej linii i czuje sie cholernie źle... Kawałki szkła w mojej duszy zamieniły się w piekielnie ostre metalowe drzazgi. Boli jak skurwysyn. Chcę się oderwać od rzeczywistości. Rozplynąć się. Puf i mnie nie ma. Puf i wracam. Piękne... Ktoś by się troszczył? Ktoś by pamiętał? Chyba tylko moja Kropelka. Po co się starać i trudzić? I tak dostaniemy po dupach. W życiu tak już jest - pomiata nami jak ostatnimi kurwami. A my jeszcze się staramy. Dajemy mu swój czas, umiejętności, pieniądze... Boże, czy Ty naprawde nie widzisz, że nam tu na Ziemi jest źle? Daj nam chociaż trochę znieczulenia...
Żyjemy. Nadal. Jak długo jeszcze? Tego nie wie nikt. A chciałoby wielu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz