sobota, 15 listopada 2014
Ranię. Jak gruby ostry kolec cierni wbijam się bezlitośnie w Twoją delikatną skórę. Nie chcę jej zostawić. Tkwię w niej i z każdym Twym ruchem ranię jeszcze bardziej. Nie tego chciałaś. Odejdź ode mnie. Wtedy nie będę Cię ranić. Miałam dawać szczęście i miłość, gdy sadziłaś mnie w swym sercu. Zamiast pięknęgo kwiatu, urósł ze mnie ogromny chwast. Nie zdolny do niczego dobrego. Wyrwij mnie. Jako paskudny chwast zatruwam Twą duszę i egzystencjonuję w niej jako dziura pełna bólu i cierpienia. Nie mogę na to pozwalać, abym nawet w nieświadomy sposób dopuszczała do tego. Nie chce, abyś tak miała. Przepraszam. Przepraszam, że nawet teraz Cię ranię. Wiem, że to czytasz. Zastanów się teraz. Naprawde Twoje życie jest po to, aby było zatrute przez chwast?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz