piątek, 14 listopada 2014

W życiu człowiek stara się nie błądzić, a nawet jeśli to zawsze odnajdzie dobrą drogę. A co jeśli ktoś jednak jej nie znajdzie? Chodzi rozbity, jego dusza jest jak milion stłuczonych kawałeczków szkła, które z każdą minutą wbijają się mocniej i nie dają o sobie zapomnieć. Ułudą jest to, że twierdzimy, iż przyzwyczailiśmy się do tego bólu. Nie ma nic mylnego. Cierpimy z dnia na dzień, a nasza dusza, która już i tak cierpi, błaga o zakończenie. Jednak jest "to coś", które nie pozwala na to. Więc błądzimy wciąż dalej i dalej. Chciałabym, aby ktoś wreszcie wskazał mi tą dobrą drogę. Nie chcę błądzić. Chcę żyć. Moja ramie krwawi. Boli, jak gdyby zostało oblane toksyczną substancją. Być może tym żrącym specyfikiem są te wszystkie emocje skryte pod kawałkami zbitego wewnętrznego szkła. Wewnętrzne rany bolą jeszcze bardziej, a najgorsze jest to, że po mimo starań nie tylko swoich, ale osób trzecich, one nie chcą zniknąć. To boli najbardziej. Marnowanie czasu tych wszystkich ludzi. Po co im jakaś osoba z kalectwem psychicznym? O nie, nie, nie. Myślmy pozytywnie. Więc mam nadzieję, że odpowiednia droga zostanie mi wskazana, bo sama nie umiem już od dawna na nią wejść. Błądzę w ciemnym lesie pełnym niebezpieczeńst i pokus, niczym krasnoludy i Bilbo w “Hobbicie” Tolkiena. Co skrywa tą tajemnicę, którą próbuję odkryć we własnej egzystencji? Jak ją odnaleźć? Chyba wtedy zrozumiem, w czym tak naprawdę jest ten problem i odnajdę ścieżkę. Uschnę szukając jej? Przecież wciąż będę mieć moją kropelkę życia. Dziękuję Ci, że jesteś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz